niedziela, 28 października 2012

Dzień Miłych Ludzi part 2 i koniec


Oto ja na tle wyrafinowanej grafiki wiszącej na ścianie hotelu w śzeged.

  
    Dojechałem do hotelu w Szeged ( Segedyn). Trwa drugi Dzień Miłych Ludzi. Taką przynajmniej mam nadzieję  Miasto to jest położone 150 km od Budapesztu na południe, niedaleko granicy z Bośnią. Padało. Niby nic,  jednak ma to znaczenie w kontekście historii tego miasta. Otóż 1879 r. padało również. Ale nie był to zwykły deszcz. Padało tak długo, że zalało całe miasto. Potop zniszczył 5458 budynków, ocalało jedynie 265. Wydarzenie to, odbiło się szerokim echem w całej Europie. Pewnie chwilkę to trwało, ale wieść się rozeszła. Piszę o tym ponieważ obecny układ miasta, powstał po tym wydarzeniu. Europejskie kraje ruszyły z pomocą odbudowując zgliszcza i  piszę to przede wszystkim dlatego że musieli być to  Mili Ludzie. Na pamiątkę główne bulwary noszą nazwy europejskich stolic. Polskiej stolicy nie ma na liście. Ale jak pamiętam  z Polską w tym czasie również było krucho i również liczyła na Miłych Ludzi
Wracając do teraźniejszości. Podjeżdżam pod hotel Novotel. Duże gmaszysko górujące nad miastem. Dostaję pokój na 7 piętrze. Jeszcze nie wiedziałem że mili ludzie którzy rezerwowali mój pokój zrobili  to nieprzypadkowo.  Pokój prezentował się normalnie, lecz gdy tak jak w każdym hotelu podszedłem do okna sprawdzić widok, uśmiechnąłem się do siebie. To był najładniejszy widok z okna hotelowego, jaki miałem w czasie całej wycieczki.

Po lewej stronie widoczna rzeka, sprawczyni potopu z XIX wieku
Gdy odwróciłem się w prawą stronę również była panorama miasta


 W pokoju moją wielką radość sprawił również widok czajnika i herbaty.  Pierwszy hotel w którym był taki luksus. Dobrzy Ludzie nie zapomnieli również aby czajnik był czysty. Ja wiedziałem że to Mili Ludzie,  dlatego zajrzałem do czajnika przed wlaniem wody z butelki. W środku był ocet którego zapach odrzucił mnie do tyłu. Przeprowadziłem proces  płukania po którym zrobiłem sobie cherbate na cześć kolegi z Francji. 


Pokój jak pokój ale czajnik koło lampy oraz widok z okna są na duży  plus


To nie koniec miłych niespodzianek tego dnia.  Po dwóch tygodniach tułaczki, byłem trochę zmęczony. Marzyłem o wygodnym łóżku tej ostatniej nocy na Węgrzech. Mili Ludzie i o tym wiedzieli. Na łóżku leżała informacja że mogę sobie wybrać twardość materaca. 


Ciekawe jak wiele osób korzysta ze zmiany materaca


Sprawdziłem materac. Był miękki. Po kilku nocach spędzonych na dworskich łóżkach z materacami w które się wpadało, moja szyja zaczęła protestować , okazując to  tak jak ona potrafi najlepiej, czyli bólem.  Poszedłem do recepcji z kartką z łóżka w ręku. Pani czytała ją przy mnie tak jakby widziała ją pierwszy raz w życiu. Nawet machinalnie sprawdziła czy jest coś napisane na odwrocie.  Nie było. Przysięgam że kartka ta nie została przeze mnie spreparowana na potrzebę chwili. Miła Pani posiłkowała się telefonem. Zadzwoniła do kogoś. Długo rozmawiała. Po skończonej konwersacji powiedziała, że niestety wszystkie materace twarde są zajęte, ale tylko jeżeli jakiś się zwolni to wymienią mi.  Wizja ciepłego materaca po osobie która właśnie go opuściła działał na moją wyobraźnie tak silnie, że nie byłem przekonany czy nadal chcę zamiany. Mój chłodny miękki materac nie był wcale tak bardzo miękki. Tak prawdę mówiąc, to głownie chciałem sprawdzić czy magia Dnia Miłych Ludzi nadal trwa  Miła Pani powiedziała, że jeżeli  sytuacja się zmieni poinformują mnie.  Nie poinformowali. Ale jestem pewien,  że nie chcieli mnie po prostu niepokoić kiedy odpoczywałem przed nocnym wyjściem do kina.
Nie sądziłem, że spotka mnie jeszcze tak miła chwila w tym przedostatnim dniu. Na zewnątrz nadal bardzo padało. Wyjście na miasto nie wchodziło w grę. Gdy zamówiłem spaghetti w hotelowej restauracji , przeszła koło mnie grupa Starszych Pań w Ludowych Strojach. Moje zmysły się wyostrzyły. Czułem nosem, że może to być dla mnie szansa. Z sąsiedniej sali zaczęły dobiegać oklaski. Powiedziałem kelnerowi, że na chwilę opuszczę mój stolik. Pobiegłem do pokoju po aparat.


Dzięki Paniom w strojach ludowych mogłem zrobić po raz ostatni na Węgrzech, zdjęcie Fotografujących turystów.
Jest.! jak się domyśliłem Starsze Panie w Strojach Ludowych wzbudziły zainteresowanie postronnych ludzi. Jest! Widzę osobę która próbuje zrobić Paniom zdjęcie. Technika niezbyt wyszukana ale bardzo się cieszę z tego ostatniego zdjęcia Fotografujących Turystów. 

 
Pani jest dość nieśmiała w swoich zamierzeniach.Woli pozostać niewidoczna. Zza rogu wystaje tylko aparat

Chwila skupienia. Starsze Panie nieruchomieją na chwilę . Pstryk i jest pamiątka
Panie czekały na swój występ. Przepraszam, nie czekałem z Paniami, pobiegłem do swojego stolika. Szczęśliwy jadłem zimne spaghetti. Śpieszyłem się. W pokoju czekał otwarty laptop. Usiadłem do pisania po raz ostatni. Wieczorem czekało ostatnie 20 kino. 


Rozmawiałem trochę z  Miłymi Paniami w windzie gdy wracałem z obiadu do pokoju. Panie na palcach pokazały które piętro mam nacisnąć. Oczywiście pomogłem i  zrobiłem to. Przy okazji mam kolejne zdjęcie z wakacji, a dokładniej z windy

Ostatnie zdjęcie zrobione na Węgrzech. Nocna panorama Szeged wykonana w nocy po powrocie z kina.

Jestem na lotnisku, czekam na samolot
Wyjeżdżając z Węgier będę pamiętał Dobrych Ldzi którzy mi pomagali oraz tych których tylko  spotkałem. To ludzie tworzą klimat danego miejsca
Przejechałem ponad 1800 km samochodem.
Odwiedziłem wiele  ładnych miejsc na mojej drodze. Ale najważniejsze, że
spotkałem wielu przyjaznych ludzi ( no może oprócz członków Jobbik, którzy nie  lubią obcych).
Jestem zmęczony, jestem wypoczęty, jestem szczęśliwy że spędziłem te dwa tygodnie na Węgrzech. Jestem szczęśliwy że wracam do rodziny za którą tęsknię.
Pozdrawiam

Koniec
 Ps jestem szcześliwy  że jestem już w domu. Oczy same mi się zamykają. Dobranoc

4 komentarze:

  1. Fajnie że podróż Ci się udała, ale jeszcze fajniej że dotarłeś szczęśliwie do domu. Dzięki że dałeś nam możliwość "podróżowania" razem z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie że podróż Ci się udała, ale jeszcze fajniej że dotarłeś szczęśliwie do domu. Dzięki że dałeś nam możliwość "podróżowania" razem z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
  3. mężu ten autoportret na grafice świetny...troche taki akt:PPP..fajnie mieć Ciebie już w domu

    OdpowiedzUsuń
  4. Jobbik nie lubi obcych? Miałam z nimi do czynienia parę razy i zawsze wobec mnie byli bardzo mili. :)
    Aha, wkradł Ci się drobny błąd - Węgry nie graniczą z Bośnią w ogóle, a Szeged jest blisko granicy z Serbią.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń